七 -Ja go znałam
- Spotkałam Iwańczyków - wyznała. Zastanawiała się czy mówić dalej. Owszem, Menmie mogła to powiedzieć, całą prawdę, ale co z Kabuto?
- Mów dalej
Menma wiedział, że Deidara potrzebuje tej rozmowy.
- Myślałam, że to niemożliwe, że mnie w jakikolwiek sposób skojarzą z Tsuchi no Kuni, ale...
- Mów dalej
Menma wiedział, że Deidara potrzebuje tej rozmowy.
- Myślałam, że to niemożliwe, że mnie w jakikolwiek sposób skojarzą z Tsuchi no Kuni, ale...
Deidara skryła się za jednym z najgrubszych drzew. Wyciągnęła kunai i przycisnęła do piersi. Zębami zdjęła rękawiczkę z lewej ręki i delikatnie włożyła do kieszeni z gliną. Po chwili obok niej pojawiło się kilka długich stonóg. Skorupiaki weszły pod ziemię i podpełzły do drużyny Iwy.
Nastąpił wybuch.
Przyciśnięty do , niewielkiego jak na 15-latkę, biustu kunai przeciął żyłkę, a grad shurikenów zalał Iwańczyków. Dziewczyna wyszła z ukrycia pewna zwycięstwa. Była zabójcą klasy A, jak mogła wątpić w swoje zdolności, ale...
Z kurzu wzburzonego przez eksplozje wyłoniła się kopuła z błota.
- Chikuso - syknęła pod nosem. Najwyraźniej walka się jeszcze nie skończyła. Gdyby miała większą mobilność w używaniu swoich bomb. Ale niestety nie mogła tego zrobić. Gdyby ktoś z egzaminatorów czy uczestników zauważył jej zdolności to ona i Menma mogliby zawalić całą misję, a do tego dopuścić nie mogła. Mieli zdobyć informacje, nie kogoś wyeliminować.
Wyciągnęła dwa kunai i czekała na atak wroga. Kula błota zaczęła znikać, a z niej wyłoniła się grupa. Mieli zapewne po 19 lat. Pokazywało to tylko jak bardzo Egzamin na Chuunina był trudny. Deidara stanęła przed nimi. Oddech był wyrównany, spokojny. Kuani i shurikeny w pogotowiu. Wiedziała, że musi zgrywać niedoświadczoną geninkę.
- Hej, ty! Co sobie myślisz? Że możesz sobie atakować Iwę? Wy, z Ame, jesteście tacy słabi. Każdą wojnę przegrywaliście, a nawet teraz ledwo udało wam się wyjść z kryzysu wojny domowej. Jak tchórze atakujecie z ukrycia, a jaj nie macie by walczyć z nami twarzą w twarz. I zdejmij ten kretyński kapelutek - Iwańczyk walnął swoją mówkę, a Deidara tylko westchnęła ubolewając nad głupotą i pychą jej rówieśników.
- Jeśli chcesz ujrzeć mą twarz, to najpierw ściągnij mi "kapelutek". Wątpię by ci się to udało i twoje umiejętności. Jeśli ci się uda to będziesz mieć nagrodę - stwierdziła i wykonała pieczęć "tygrysa" - katsu - szepnęła, a ładunki w kształcie pająków spadły chmarą na Iwańczyków i wybuchając przy kontakcie z ciałem.
Jednemu z nich, z twarzą oplecioną bandażami, udało się uniknąć bomb i podbiec do blondynki. Dziewczyna natychmiast wyjęła kuani i przygotowała do walki w ręcz.
- Znam tylko jedną osobę, która potrafiła to zrobić - warknął i zaatakował ją. Nie dała się zranić. Jej umiejętności walki bronią białą były na tak samo wysokim poziomie jak jej Kibaku Nendo. Po kilku minutach odskoczyli od siebie. On, z masą ran na ciele, ona bez najmniejszego zadrapania. Oj tak, to nie przypadek, że Deidara była członkiem Akatsuki. Jeden z jej ciosów przeciął bandaż i odsłonił twarz.
- Witaj Deidara, pamiętasz mnie?
- Widzicie, ja... ja go znałam - wyznała - To była osoba, która wrobiła mnie w mój pierwszy zamach - opowiadała dalej.
- Hyochi! - krzyknęła na chłopaka - Co ty robisz?! Oszalałeś?! Przecież jeśli to wybuchnie to ucierpią dzieci z sierocińca?! - krzyknęła. To miejsce było dla niej ważne. Jej rodzina została wybita, a ona w ciężkim stanie trafiła do szpitala, a następnie wychowywała się w sierocińcu.
Chłopak uśmiechnął się.
- Nie, Dei-Dei-chan. Nie co ja robię. Co ty robisz?! - wraz z jego słowami obok jej nogi zapaliła się notka zapalająca, a chłopak zniknął w kłębie dymu. Zdjęła szybko zapaloną kartkę, lecz ona uruchomiła kolejną wybuchową notkę. Po chwili wszędzie było mnóstwo ognia, a materiały wybuchowe zaczął trawić ogień. Blondynka wybiegła z magazynu.
Spojrzała za siebie. W jej oczach odbijał się ogień wybuchu. To była sekunda, lecz przez umysł dziewczyny przeleciała pewna myśl.
- Sztuka to eksplozja... - szepnęła nim pochłoną ją wybuch.
Skończyło się na wezwaniu przez Tsuchikage, który uparcie twierdził i nie dał się przekonać, że to nie ona podłożyła ładunki. W sierocińcu nikt już z nią nie rozmawiał, nawet opiekunowie. Jakby wcześniej nie była dość samotna.
Blondynka zaczęła sie interesować ładunkami wybuchowymi i powoli odkrywała swoje kekkei genkai*. Na misjach używała właściwie tylko Kibaku Nendo. Dzięki temu zaliczała wszystkie misje w 100%.
Jednak ludzie zaczęli się jej bać, a potem atakować. Jednak przekroczyli granicę, gdy podpalili jej dom. Odpowiedziała gwałtem na gwałt. A potem uciekła z Iwy i nigdy nie wróciła. Poznała Sasoriego i Itachiego. Przyłączyła się do Brzasku. Tam właśnie poznała Hidana, Menmę, Paina, Konan i innych. Wreszcie poczuła się szczęśliwa.
*w prawdziwym "Naruto" Kibaku Nendo nie jest kekkei genaki, ale o tym sami sobie poczytajcie na wiki.
- Hej, ty! Co sobie myślisz? Że możesz sobie atakować Iwę? Wy, z Ame, jesteście tacy słabi. Każdą wojnę przegrywaliście, a nawet teraz ledwo udało wam się wyjść z kryzysu wojny domowej. Jak tchórze atakujecie z ukrycia, a jaj nie macie by walczyć z nami twarzą w twarz. I zdejmij ten kretyński kapelutek - Iwańczyk walnął swoją mówkę, a Deidara tylko westchnęła ubolewając nad głupotą i pychą jej rówieśników.
- Jeśli chcesz ujrzeć mą twarz, to najpierw ściągnij mi "kapelutek". Wątpię by ci się to udało i twoje umiejętności. Jeśli ci się uda to będziesz mieć nagrodę - stwierdziła i wykonała pieczęć "tygrysa" - katsu - szepnęła, a ładunki w kształcie pająków spadły chmarą na Iwańczyków i wybuchając przy kontakcie z ciałem.
Jednemu z nich, z twarzą oplecioną bandażami, udało się uniknąć bomb i podbiec do blondynki. Dziewczyna natychmiast wyjęła kuani i przygotowała do walki w ręcz.
- Znam tylko jedną osobę, która potrafiła to zrobić - warknął i zaatakował ją. Nie dała się zranić. Jej umiejętności walki bronią białą były na tak samo wysokim poziomie jak jej Kibaku Nendo. Po kilku minutach odskoczyli od siebie. On, z masą ran na ciele, ona bez najmniejszego zadrapania. Oj tak, to nie przypadek, że Deidara była członkiem Akatsuki. Jeden z jej ciosów przeciął bandaż i odsłonił twarz.
- Witaj Deidara, pamiętasz mnie?
- Widzicie, ja... ja go znałam - wyznała - To była osoba, która wrobiła mnie w mój pierwszy zamach - opowiadała dalej.
- Hyochi! - krzyknęła na chłopaka - Co ty robisz?! Oszalałeś?! Przecież jeśli to wybuchnie to ucierpią dzieci z sierocińca?! - krzyknęła. To miejsce było dla niej ważne. Jej rodzina została wybita, a ona w ciężkim stanie trafiła do szpitala, a następnie wychowywała się w sierocińcu.
Chłopak uśmiechnął się.
- Nie, Dei-Dei-chan. Nie co ja robię. Co ty robisz?! - wraz z jego słowami obok jej nogi zapaliła się notka zapalająca, a chłopak zniknął w kłębie dymu. Zdjęła szybko zapaloną kartkę, lecz ona uruchomiła kolejną wybuchową notkę. Po chwili wszędzie było mnóstwo ognia, a materiały wybuchowe zaczął trawić ogień. Blondynka wybiegła z magazynu.
Spojrzała za siebie. W jej oczach odbijał się ogień wybuchu. To była sekunda, lecz przez umysł dziewczyny przeleciała pewna myśl.
- Sztuka to eksplozja... - szepnęła nim pochłoną ją wybuch.
Skończyło się na wezwaniu przez Tsuchikage, który uparcie twierdził i nie dał się przekonać, że to nie ona podłożyła ładunki. W sierocińcu nikt już z nią nie rozmawiał, nawet opiekunowie. Jakby wcześniej nie była dość samotna.
Blondynka zaczęła sie interesować ładunkami wybuchowymi i powoli odkrywała swoje kekkei genkai*. Na misjach używała właściwie tylko Kibaku Nendo. Dzięki temu zaliczała wszystkie misje w 100%.
Jednak ludzie zaczęli się jej bać, a potem atakować. Jednak przekroczyli granicę, gdy podpalili jej dom. Odpowiedziała gwałtem na gwałt. A potem uciekła z Iwy i nigdy nie wróciła. Poznała Sasoriego i Itachiego. Przyłączyła się do Brzasku. Tam właśnie poznała Hidana, Menmę, Paina, Konan i innych. Wreszcie poczuła się szczęśliwa.
*w prawdziwym "Naruto" Kibaku Nendo nie jest kekkei genaki, ale o tym sami sobie poczytajcie na wiki.
Nie chce mi się pisać komentarzy, ale wiedz że każda notka jest ZAJEBISTA ;)
OdpowiedzUsuń"Deidara skryła się za jednym z najgłupszych drzew." Haha, nie ma to jak mierzyć poziom wiedzy drzew xD Chociaż szkoda, że notkę można streścić w zdaniu "Deidara wykonuje jedną technikę na drużynie z Iwy i rozpoznaje starego znajomego." Czekaliśmy miesiąc na bardzo krótką notkę i pomimo, że wiem, że prowadzisz jeszcze 2 inne blogi, to i tak jestem zawiedziony, bo spodziewałem się czegoś przełomowego, jakiegoś tępa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Nooo faktycznie notka krótka i nudna , a to z tym drzewem to ci sie cudało . Czekam na next i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział... poznaliśmy trochę z przeszłości Deidary....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Sieeema ;) kiedy nowa nocia?? czekam niecierpliwie ;) życzę weny ;D
OdpowiedzUsuńDlaczego tego rozdziału nie ma w spisie?
OdpowiedzUsuń